Jeżeli ktoś nie oglądał, to kompletny zapis jest tutaj. Poniżej parę moich luźnych uwag. Posłom już dam spokój, zgodnie ze wcześniejszą obietnicą nie będę ich męczył, bo nie wiem, jak bardzo interesuje ich ten temat.
? v-min. Pinkas mówi o nasionach marihuany, co oznacza, że albo nie orientuje się w temacie (co wcale nie jest tak nieprawdopodobne), albo oni rzeczywiście planują uprawy „siane” i pod gołym niebem. Pan z IWNiRZ chce uprawiać starosłowiańskie odmiany konopi ? jako bardziej dla nas odpowiednie niż konopie np. izraelskie. Nie wiem, ile w takich starosłowiańskich konopiach jest kannabinoidów, podejrzewam, że malutko. Ale? przecież oni nie mówią o udostępnianiu chorym marihuany jako takiej lecz „preparatów na bazie”. Czyli nie ma większego znaczenia, jakie konopki im wyrosną, bo i tak będą je przerabiać. Z dwiema sporymi konsekwencjami: ? cena pójdzie w górę (wiadomo, ile kosztuje Sativex); ? możemy zapomnieć o synergii działania różnych składników marihuany, bo przy przeróbce większość poleci do atmosfery (a gdyby chcieli stabilizować zawartość nie tylko THC i CBD, ale także np. głównych terpenów ? co technicznie jest wykonalne ? to cena jeszcze podskoczy i końcowy produkt będzie dostępny tylko dla nielicznych. A może o to chodzi?)
? od p. Pinkasa nie dostał odpowiedzi (chyba jako jedyny) dr Jacek Cieżkowicz. A zapytał o rzecz fundamentalną: czy w MZ zrobiono szacunkowe wyliczenia, ile będzie pacjenta kosztowała marihuana dostarczana w proponowanym przez ministerstwo systemie. Przypadek z tym brakiem odpowiedzi, nadmiar spraw do przedyskutowania? Może tak?
? któryś kolejny raz mowa była, jakie to straszliwe zasieki nas czekają, jakie to przeprawy przez prawo unijne. Zamiast jęczeć, wystarczy zapytać Niemców (Holendrzy pewnie zdążyli zapomnieć, u nich MM jest od kilkunastu lat). Niemcy właśnie wprowadzają znowelizowane prawo o MM, o wiele bardziej przyjazne dla pacjenta. A przypominam, że też są sygnatariuszami Jednolitej Konwencji z 1961. Wniosek z tego, że można. Warunek: trzeba chcieć.
Na koniec uwaga ogólna: prowadzący obrady przewodniczący podkomisji aż się rozpływał w zachwytach nad tym, jak to pozytywnie do sprawy podchodzi v-min. Pinkas. Pomijam fakt, czy rzeczywiście jest on tak pozytywny, chodzi mi o same zachwyty. Bo rzeczywiście, Ministerstwo Zdrowia, które robi coś dla dobra pacjentów, to faktycznie ewenement na skalę światową, prawda?