Dyskusja o wadach i zaletach różnych metod ekstrakcji CBD jest niemal tak stara jak same olejki. Nie ma metody bez wad, a każda ma jakieś zalety (inaczej nie byłaby stosowana). Temat ten poruszyłem w rozdziale 5.1 książki „Kannabidiol leczy„.
Osoby wytwarzające olejki jakąś metodą (albo osoby takie olejki sprzedające bądź promujące) z oczywistych powodów tę konkretną metodę wychwalają, wskazując jednocześnie na wady metod pozostałych. No i dobrze – my, konsumenci, możemy się tylko cieszyć, że na rynku dostępne są różne produkty i że możemy dokonywać świadomego wyboru w zależności od naszych potrzeb. Pod warunkiem… Pod warunkiem, że informacja, którą otrzymujemy, jest rzetelna. Niestety, nie zawsze tak jest.
Niedawno natknąłem się na filmik, w którym wypowiadający się, wydawałoby się osoba godna zaufania, mówi (od 4:57): „Na rynku mamy 2 grupy olejków CBD, czyli olejki CBD z ekstrakcji sprężonym gazem CO2 – tak zwane izolaty oraz olejki CBD z tradycyjnej ekstrakcji alkoholowej”. Wspomniałem przed chwilą o rzetelności. Ta informacja rzetelna nie jest, bo nie jest tak, że alkohol = full spectrum, a CO2 = izolat, a tego właśnie dowiadujemy się z wypowiedzi.
Co to jest izolat? Najprostsza definicja: to wyizolowana z czegoś czysta substancja, w tym wypadku CBD. Izolaty są produkowane z ekstraktów metodą eliminacji wszystkich pozostałych składników. Oczywiście, im mniej jest po ekstrakcji tych pozostałych, tym łatwiej jest uzyskać izolat. Niewykluczone zatem, że jego producenci częściej (nie wiem, może nawet zawsze) jako surowca używają ekstraktu CO2. Ale przecież nie znaczy to, że produktem ekstrakcji CO2 jest izolat. W tym procesie zachowane są bowiem różne kannabinoidy oraz – przy odpowiednim ustawieniu parametrów procesu – terpeny i flawonoidy. Często ekstrakt jest poddawany potem różnym procesom oczyszczającym (np. winteryzacja, filtracja) dla usunięcia całości lub części substancji innych niż kannabidiol. Ale ekstrakt, który takim procesom nie zostanie poddany, zawiera sporą gamę substancji znajdujących się w suszu. Zwłaszcza wtedy, gdy w ramach jednego procesu ekstrakcji zastosuje się kolejno kilka różnych parametrów (czyli kombinacji temperatury i ciśnienia) – każda kombinacja powoduje „wyciągnięcie” z materiału nieco innego zestawu substancji, różne parametry powodują zatem wzbogacenie produktu końcowego. A jeżeli jeszcze operator przed przejściem w stan nadkrytyczny podda susz działaniu CO2 w stanie podkrytycznym, to efekt jest już w ogóle palce lizać. Czy będzie to produkt full spectrum, czy nieco uboższy broad spectrum, to kwestia definicji. (Najczęściej spotykane rozróżnienie między tymi dwiema formami to obecność w olejku lub nieobecność THC). Natomiast na pewno nie będzie to izolat. No nie.
Czyli: utożsamianie ekstrakcji CO2 z izolatem (czytaj: „CO2 jest be”) to albo przejaw nieznajomości tematu, albo świadome wprowadzanie ludzi w błąd, albo bardzo daleko idące uproszczenie mogące spowodować informacyjny chaos u mniej oblatanych słuchaczy.
Na koniec gwoli wyjaśnienia: z tym tekstem nie ma nic wspólnego żaden producent lub dystrybutor olejków wytwarzanych metodą ekstrakcji CO2… 😉