No proszę, jacy byliśmy niesprawiedliwi, jak wieszaliśmy psy na CZD! A to właśnie Centrum załatwiło nam refundację. Tak przynajmniej wynika z rozmowy z wiceministrem zdrowia zamieszczonej tutaj.
Jeszcze jedna rzecz się ostatecznie wyjaśniła. O tym, że Sativex nie podlega refundacji, to już wiedzieliśmy wcześniej. A teraz mamy doprecyzowanie, że nie każdy import docelowy marihuany będzie refundowany, jedynie ten dla chorych na padaczkę lekooporną. A jeśli chodzi o pozostałych kilkaset tysięcy pacjentów, którzy na medycznej marihuanie mogliby skorzystać, to w MZ ciągle nie ma badań. Czyli zmieniło się bardzo niewiele. Jedynie tych kilku-kilkunastu pacjentów, którym uda się przebrnąć przez procedurę importu docelowego i mają „szczęście” (czy wszyscy dostrzegli cudzysłów?) chorować na lekooporną padaczkę, trochę zaoszczędzą. Ale tylko trochę, bo, jak stwierdził wiceminister, terapia jest stosunkowo niedroga. Jasne, gdyby była droga, toby nie refundowali. Ot, logika.
PS
O CZD jeszcze wkrótce napiszę, mam tam pewien niezamknięty rachunek, ale CZD nie zając, a ja na razie muszę skończyć pilną robotę.