Powiem szczerze: nie bardzo mogę się przyłączyć do chóru osób zachwyconych niedawną decyzją Trybunału Konstytucyjnego o wysłaniu do ustawodawcy postanowienia sygnalizacyjnego, które zasugeruje dokonanie w prawie zmian umożliwiających stosowanie marihuany do celów leczniczych. Oczywiście, w pewnym sensie jest to moment historyczny, bo to chyba pierwszy w naszej najnowszej historii przypadek, gdy jakiś organ władzy uznał, że marihuana może mieć użytek leczniczy. (Nie liczę decyzji o dopuszczeniu do obrotu Sativexu i Bedrocanu ? czyli, odpowiednio, wyciągu z marihuany i marihuanowego suszu ? bo to były decyzje wymuszone regulacjami unijnymi.) Ale postanowienie sygnalizacyjne (jeżeli dobrze rozumiem sens Działu VI i VII regulaminu TK) to nic innego, jak tylko wiadomość: wicie rozumicie, może byście się w wolnej chwili zastanowili. A przecież wiemy dobrze, że nasza władza nie zrobi niczego, co nie będzie korzystne. Nie dla społeczeństwa; dla niej. Jaką korzyść mogłoby przynieść dopuszczenie medycznego użytku marihuany? ? stworzenie u wyborców przekonania, że rządzą nimi ludzkie paniska, co to potrafią pochylić się nad niedolą chorych. W konsekwencji: więcej głosów. Ale nie od wszystkich wyborców, bo przecież pewna ich część swe głosy przeniesie gdzie indziej, nie będzie głosować na tych, co sprzyjają narkomanii, nie poprze tych, czyje decyzje wystawią nasze dzieci na promocję marihuany pod pozorem zastosowań leczniczych. Wiadomo przecież, że marihuana prowadzi do twardych narkotyków (powiedział tak sam Trybunał w Warszawie. I to Konstytucyjny). Których wyborców będzie więcej: chorych, ich rodzin i znajomych oraz rozsądnie myślących ludzi ufających naukowcom, czy raczej narkofobów wierzących w światowy spisek ćpunów, co to nie cofną się nawet przed wykorzystaniem chorych do swoich niecnych celów? W różnych krajach jest z tym różnie. W Europie w ostatnich miesiącach władza w Rumunii i Słowenii uznała, że otworzy się na tych pierwszych. W Polsce narkofobiczni politycy wciąż stawiają na tych drugich. Do czasu ? co do tego nie mam wątpliwości, pytanie jednak, kiedy w końcu i u nas zacznie rządzić zdrowy rozsądek, dobro obywateli i wiedza naukowa. Tu niestety jestem pesymistą, boję się, że stan świadomości rodaków w kwestii marihuany jest na tyle niski, że rachunek zysków i strat partii rządzących długo jeszcze będzie niekorzystny dla medycznej marihuany. Nie widzę też na horyzoncie polityków mających cojones, gotowych podjąć nawet najbardziej słuszne decyzje wbrew słupkom sondaży opinii publicznej. Postanowienie sygnalizacyjne TK zmienia tu niewiele.
A może się mylę? Proszę mnie przekonać, że nie mam racji. Bardzo proszę?
Wystarczy spojrzec na Amerykanow… u nich trawka leczy bardzo duzo ludzi, nikt od trawy tam nie bierze heroiny… jak trawka to furtka do twardych, to co robia papierosy i alkohol ? Czy zaczniemy po piwie pic denaturat lub spirytus ? Wiadomo ze nie… sami sobie zaprzeczaja Politycy.
Dokładnie
ZACZNIJMY OD TEGO ZE MARIHUANA NIE JEST W OGOLE NARKOTYKIEM.. A TYM BARDZIEJ ZADNYM PROGIEM KTORY KIERUJE NA PRAWDZIWE NARKOTYKI TWARDE… TYM PROGIEM DO TWARDYCH UZYWEK NIE JEST NIC INNEGO NIZ WLASNIE alkochol i nikotyna………………………..wiecej nie chce mi sie komentowac, bo polski rzadz w tym momencie pokazal ze chce sie bogacic na ludzkim nieszczesciu…. chce niszczyc i ogolupiac spoleczenstwo zeby latwo bylo nami rzadzic … PODKRESLE FAKT IZ PO ZIELSKU KTORE RZEKOMO PROWADZI DO TWARDYCH DRAGOW, JESTEM NORMALNYM CZLOWIEKIEM, MAJACYM WLASNE ZDANIE I POGLADY NA ROZNE TEMATY, A PRZEDEWSZYSTKIM POTRAFIE SAM MYSLEC.. I SAM DECYDOWAC ZA SIEBIE, A NIE POZWALAC KOMUS DECYDOWAC ZA MNIE TAK JAK ROBI TO WIEKSZOSC Z NAS … NIE JESTEM TEZ ZADNYM NARKOMANEM NIE PIJAM ALKOCHOLU PRAKTYCZNIE W OGOLE A TYM BARDZIEJ NIE TYKAM NARKOTYKOW TWARDYCH I W OGOLE MNIE DO NICH NIE CIAGNIE… smiech na sali a przy okazji jak dla mnie masowe ludobójstwo, bo skoro w sklepach na legalu moge kupic uzywki w stylu nikotyna itp gowna jak np alkochol ktore uzalezniaja 20 razy mocniej niz ziolo i maja za soba cale setki tysiecy osob pogrzebane… to inaczej tego po prostu nie moge nazwac ..
Proszę więcej optymizmu 🙂 Lekkiej myśli, swobody :)))
Tak, jak w przypadku domniemania niewinności seryjnego przestępcy, tak można założyć niezauważalne, lecz dziejące się zmiany, wiatry..w dobrym kierunku 🙂
Pozdrawiam ciepło.
Wiadomo przecież, że marihuana prowadzi do twardych narkotyków (powiedział tak sam Trybunał w Warszawie. I to Konstytucyjny). /// A rzeczywiscie oni moga duzo wiedziec, nie sprawdzajac naszej pieknej rosliny nigdy w zyciu. Zyja jedynie opowiescia…. Zle mi sie robi jak czytam takie glupoty, konopie uspokajaja a nie pobudzaja i ten ktory pali napewno mu to wystarcza.
Marihuana nie jest narkotykiem tylko rośliną, a jeżeli jest ona rośliną to musiał stworzyć to bóg wiec dlaczego zakazujecie do niej dostępu ? Czemu mogę sadzić kwiaty w domu a nie mogę sadzić marihuany ?
Mówiąc szczerze, argumentu naturalności używałbym ostrożnie, w końcu z roślin można uzyskać dużo bardzo nieprzyjemnych substancji. Zgadzam się natomiast, że nie ma żadnych racjonalnych powodów, dla których nie mielibyśmy móc uprawiać sobie paru krzaczków na balkonie. Tak mają np. Hiszpanie, bo prawodawca wyszedł tam z założenia, że dopóki nie szkodzisz innym, wolnoć Tomku w swoim domku.
Ktoś kiedyś – bardzo mądry człowiek – powiedział, że skoro marihuana prowadzi do ciężkich narkotyków to mleko matki prowadzi do alkoholizmu, bo tak jak marihuana niby jest pierwszym stopniem w hierarchii narkotycznej tak mleko matki jest takim stopniem w grupie płynów. Zatem pierwszym płynem jest mleko a potem człowiek sięga po piwo, wódkę, denaturat, borygo … przecież to oczywiste! Z drugiej strony ciągle nie potrafię zrozumieć jakim cudem mój dawny sąsiad do dziś może jedyne pieniądze swojej rodziny przeznaczyć na najtańszą wódkę, wrócić do domu, terroryzować rodzinę, demolować mieszkanie a ja … nie mogę z uśmiechem patrzeć w ścianę przez kilka godzin. Kompletnie tego nie rozumiem. Musze w tym miejscu polecić film … https://www.youtube.com/watch?v=IRBAZJ4lF0U&feature=share i pozdrawiam serdecznie.
Mało tego: w matczynym mleku młode (człowieka i wszystkich innych ssaków) dostają endokannabinoidy, czyli że „ćpanie” zaczyna się zaraz po urodzeniu (a być może nawet wcześniej, jeszcze w życiu płodowym).