Od pewnego czasu sporą popularnością cieszą się w Polsce preparaty zawierające kannabidiol (CBD) ? niepsychoaktywny, mający wiele właściwości prozdrowotnych składnik konopi.
Największe emocje wzbudza nie fakt, że preparaty te są pozyskiwane z rośliny wciąż u nas „niejednoznacznej”, ani nie to, że o medycznych zastosowaniach CBD wciąż niewiele wiedzą zarówno pacjenci, jak i lekarze, niezbyt zainteresowani poznaniem substancji sprzedawanej nie jako lek, lecz jako suplement diety. Największe emocje wzbudza cena. Faktycznie: tani to ten suplement nie jest.
W Sieci potencjalni nabywcy (i chowający się za ich plecami hejterzy) często narzekają na ceny. Producenci i dystrybutorzy twierdzą, że taniej się nie da. Ci pierwsi kontrargumentują: jak to się nie da? Przecież oleje z CBD robi się u nas z konopi przemysłowych, których uprawa kosztuje grosze, a proces ekstrakcji jest banalnie prosty i można go sobie tanio przeprowadzić w kuchni. Zacząłem się nad tym zastanawiać i oto wyniki moich rozważań.
Pierwsza sprawa to sposób ekstrakcji. Kannabinoidy rozpuszczają się w węglowodorach i w alkoholach. Ale ze względu na niebezpieczeństwo pozostawienia w wyciągu szkodliwych resztek rozpuszczalnika, w produkcji specyfików przeznaczonych do legalnego obrotu tych pierwszych nie używa się w ogóle, a z tych drugich w grę wchodzi jedynie alkohol etylowy o wysokim stężeniu. Można go oczywiście odzyskiwać, jednak stosowny ekstraktor rzadko znajduje się na wyposażeniu typowej kuchni, trzeba byłoby go kupić. A i dość drogiego spirytusu trzeba od czasu do czasu dolać. Czyli koszty.
Jest jeszcze jedna metoda ekstrakcji, dająca najczystszy produkt. Jako rozpuszczalnika używa się dwutlenku węgla w stanie nadkrytycznym. To bardzo niestabilny stan ciekły występujący w wysokich ciśnieniach. Po obniżeniu ciśnienia płyn na powrót staje się gazem i całkowicie ulatnia się, pozostawiając w naczyniu wypłukane z konopi kannabinoidy i inne pożyteczne związki. Potrzebna do takiej ekstrakcji instalacja oczywiście nie mieści się w kategorii AGD.
Oleje z CBD robi się z konopi przemysłowych, w których CBD jest stosunkowo sporo, ale… tylko stosunkowo, bo bezwzględna zawartość kannabinoidów jest w nich generalnie niska. Powiedzmy, że mamy dobrą odmianę, w suchej masie ma 2% CBD i przepisowe 0,2% THC. W wyciągu proporcje między tymi kannabinoidami zostaną zachowane, ale stężenia wzrosną. Załóżmy, że 10-krotnie (faktyczne wielkości nie mają teraz znaczenia, chodzi o zasadę). Otrzymany produkt będzie zatem miał 20% CBD i 2% THC. Potencjalna psychoaktywność się nam nie zmieniła, bo o niej decyduje stosunek CBD:THC, a nie zawartość THC, ale… tego nie wie Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, dla której ważny jest jedynie poziom THC. A zatem, aby produkt był legalny (a przecież chcemy go sprzedawać), musimy pozbyć się większości THC, zachowując CBD. Tego w kuchni tak łatwo raczej się nie zrobi. Chociaż nie, jest jeden sposób: rozcieńczyć całość 10-krotnie i dosypać CBD. Jeśli będziemy chcieli mieć produkt dobrej jakości, to wybierzemy krystaliczny, uzyskany przez koncentrację CBD naturalnego, roślinnego. Po 500 zł za gram *. Istnieją inne sposoby usuwania nadmiaru THC, ale nie jest mi znany żaden, który by można nazwać domowym.
Jednym z warunków stawianych produktowi komercyjnemu jest to, żeby każda jego partia miała powtarzalne parametry. Oznacza to konieczność testowania. Można zainwestować we własny chromatograf, można za każdym razem korzystać z usług laboratorium. Każda analiza to kilkaset złotych, a podejrzewam, że każdą partię trzeba zbadać więcej niż raz.
O ile wyciągi zrobione w kuchni możemy zażywać z garnka, to produkt przeznaczony na rynek musi mieć jakieś opakowanie. I ulotkę. Są też inne koszty, o których trzeba pamiętać. Na przykład:
– za nasz kuchenny wysiłek pensji sobie nie wypłacimy, profesjonalny wytwórca musi zatrudnić ludzi;
– parę czy paręnaście wiech przechowamy sobie w mieszkaniu za darmo, profesjonalista musi mieć jakiś przyzwoity magazyn; z odpadami po ekstrakcji też coś trzeba zrobić;
– każda firma, nawet mała, ma różnego rodzaju koszty ogólne, koszty marketingu itp., czym też różni się od wytwórców kuchennych;
– no i na koniec (last but not least): w przypadku komercyjnej produkcji cała ta zabawa na pełny etat powinna przynieść jakiś zysk, najchętniej wyższy niżby się uzyskało z lokaty.
Tych, którzy w Sieci twierdzą, że oni mogliby zrobić olejek CBD 10 razy taniej, proszę o sprawdzenie, czy biorą pod uwagę wszystkie wymienione przeze mnie składniki cen, a jeżeli nie wszystkie, to których nie biorą pod uwagę i dlaczego.
Ja powiem szczerze: nie robiłem żadnych kalkulacji, nawet przybliżonych. Nie wiem zatem, czy produkty z CBD muszą kosztować tyle, ile kosztują, czy może ich wysoka cena jest spowodowana pazernością ich wytwórców. Jeżeli ktoś uważa, że to drugie, to chętnie rzuciłbym okiem na jakieś wyliczenia, te wniosłyby do dyskusji na pewno więcej niż niczym niepoparte oskarżenia.
PS
Za granicą też jest drogo (czytałem o przypadkach skutecznych terapii, które były przerwane wskutek wysokiej ceny olejku CBD), więc albo spisek jest międzynarodowy, albo ta cena po prostu musi być wysoka.
* zwrócono mi uwagę, że 1 gram krystalicznego CBD kosztował 500 złotych wiele lat temu. To możliwe, nie odnajdę teraz źródła mojej informacji. Ale to nie ma większego znaczenia, bo i tak zakładam, że producent olejku niczego nie dosypuje, więc ta cena nie ma znaczenia.
Najpierw trzebaby zapytać Jurka i Gudańcowej z mężem, w końcu ładny interes na pacjentach sobie zrobili:)
A zapomniałem, Pan też jesteś w tym umoczony.
Zgadza się. Po same uszy. Dzięki za merytoryczny komentarz
Nie zaprzeczaj oficjalnej wersji wydarzen bo bedziesz hejterem, nie merytoryczny albo z PISu 😀
Dobrze, ze celebryta Bogus chociaz nie zaprzecza, ze jest ich funflem. Reka reke myje wiesz jak… oni polecajo jego a on ich poleca.
Wielkie dzięki. To bardzo konkretny dowód na to, że mam czyste ręce.
`więc albo spisek jest międzynarodowy, albo ta cena po prostu musi być wysoka`?albo poprostu ktoś zna się na ustalaniu cen i wie że chory brzytwy się trzyma i i tak kupi i tak kupi…
Pani Kasiu, miały być konkretne wyliczenia. No, ale rozumiem, że konkrety są o wiele trudniejsze niż oskarżenia…
Szanowny Panie Bogdanie.
pozwoli Pan, że przedstawię potrzebne „kalkulacje” na przykładzie produktu Bittnera „Zioła szwedzkie”. Jest to roztwór mieszanki 25 ekstraktów z różnych ziół, w większości podobnie lub mniej zasobnych w substancje czynne, niż „konopi włókniste” Producent na opakowaniu podaje skład, czyli zawartość poszczególnych ekstraktów w 15 ml płynu, w sumie około 8,5 grama roślinnych ekstraktów na 100 ml gotowego produktu, która to setka kosztuje mniej, niż 10 PLN. Konopie są jedne, i sa prostsze w uprawie oraz przerobie, niż wiele ziół, przyjmijmy więc dla uproszczenia 1 PLN za gram ekstraktu ziołowego albo konopnego, już w formie gotowego produktu, na aptecznej półce.
Producent „szwedzkich ziół” nie podaje dokładnej zawartości poszczególnych związków i ich izomerów, bo i po cóż? Nie musi przecież symulować zgodności swojego produktu z wymogami prawa.
CBD stanowi znakomitą większość ekstraktu z konopi włóknistych wykonanego znaną od Starożytności „technologią etanolową”, więc Konsumentowi też nie potrzeba innej informacji, niż zawartość konopnego ekstraktu, czyli „żywicy konopi włóknistych”, określenia użytego w Ustawie z lipca 2005, a raczej w załączniku, ale nie zdefiniowanego w „określeniach”. Nie ma więc, z punktu widzenia prawa, czegoś takiego, jak „żywica konopi włóknistych”, jest ona po prostu „żywica konopi”, zawierająca „biologicznie aktywne kannabiole”, de facto zakazaną, choć Ustawa dopuszcza uprawę konopi włóknistych na cele przemysłu farmaceutycznego.
Producenci „olejków CBD” muszą zgodność z prawem symulować, rozciągając bezzasadnie definicję konopi włóknistych na produkty konopne. Tak, jak Pan był łaskaw, usuwają ten rzekomo ustawowy nadmiar THC ze swoich produktów, co wymaga poważnej aparatury, która trzeba szybko spłacić, zanim Ludzie się połapią w szwindlu, który jest inwazja niemieckiego przemysłu aromatów spożywczych na pozycje należne naszym tradycyjnym zakładom zielarskim typu Herbapol czy inny Ziołolek.
Zakłady te mogłyby do swojej oferty „ziołowych kropelek” w rodzaju Waleriany dołączyć „kropelki konopne”, identyczne technicznie i cenowo, co owa Waleriana (3 PLN za 30 ml), podając skład identycznie, jak w przypadku Waleriany, ale nie mogą, z uwagi na „kruczki (bez)prawne Ustawy z lipca 2005 (SLD-UP), czyli oparcie podziału Konopii na włókniste i inne o zawartość THC zamiast o proporcje THC:CBD (cieszy mnie niezmiernie podjęcie wreszcie tego tematu przez „konopnych aktywistów”) oraz brak analogicznej definicji „żywicy konopi włóknistych”, zwanej często „ekstraktem”, „wyciągiem” etc, etc.
Kropelki takie na każdy gram ekstraktu zawierałyby 400-600 i więcej mg CBD+CBDA, można więc bez ujmy dla moich twierdzeń, że ów gram CBD jest wart złotówkę napisać, że godna cena za „olejki CBD” to góra 2 PLN za jeden gram czystego CBD lub CBDA („jeden pies”, jak mawiają).
Jak zapewne Pan wie, obecność „resztek” spirytusu ani w Walerianie, ani nawet w Sativexie nikomu nigdy nie przeszkadzała, a nawet jeśli, do wyboru producentów są przeróżne toniki (patrz owe „szwedzkie zioła), czy wreszcie olej z konopnych nasion.
Żeby było to możliwe, w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii muszą zostać dokonane zmiany zupełnie inne, niz postuluje „koalicja medycznej marihuany”, złożona w dużej mierze z producentów tych „olejków CBD” pracujących usilnie nad tym, żeby owe zmiany nie zaszły, a Ludzie domagali się absurdalnych rozwiązań proponowanych przez te koalicję (’Pacjent” składając wniosek o zezwolenie na domowa uprawę musiałby natychmiast zapłacić 350 PLN, następnie zakupić sprzęt (lampy i inne) w sklepie dla uprawiających pomidory w piwnicy (kolejne kilkaset-kilka tysięcy PLN), nawozy, nasiona po kilkadziesiąt PLN za sztukę, żeby móc zacząć hodować medycznie feminizowanego karzełka dającego 30 gramów suszu.
Jeśli idzie o Pana wątpliwości co do metody ekstrakcji, to zacząć nalezy od tego, że Pan, autor dwóch książek o „marihuanie”, poczytny konopny aktywista, myli ekstrakcję z destylacja ekstraktu. „Ekstrakcją” w Starożytnej technologii etanolowej jest akt zalania suszu roślinnego spirytusem. Następnie należy ów ekstrakt (zwany czasem „pranalewką”) oddzielić od wyekstrahowanego suszu, np. uzywając filtra do kawy (można też „zaszaleć” i filtrem do wody z węgla aktywowanego usunąć chlorofil, tylko po co?), a następnie przejść do destylowania ekstraktu, czyli jego zagęszczania. Rick Simpson radzi użyty rozpuszczalnik (w naszym przypadku etanol) odparowac w powietrze, ale lepiej i bezpieczniej jest ten etanol odzyskać, do czego służy cała rodzina sprzętów zwana „alembiki”. Są to np. artykuły dostępne w sklepach ze sprzętem dla winiarzy, destylatory do robienia koniaku, ale wielu polskich włościan wykazuje niespotykana (jak się zdaje) nigdzie na świecie kreatywność wykonując takie destylatory z czegokolwiek: z kanek do mleka, chłodnic lodówek, przewodów hamulcowych itp, itd; nazwijmy te sprzęty „aparatami do bimbru”/”bimbromatami”. Nie ma ich w każdej kuchni, ale w każdej mogą się znaleźć, tylko znów: po co?
Po co Ludzie się mają mordować z samodzielną produkcją „olejków”, skoro nie muszą tego robić w przypadku Waleriany?
Prawdziwe intencje koalicji medycznej marihuany sa dalekie od deklarowanych: gdyby chodziło o „Zdrowie Pacjentów”, temat dawno byłby naświetlony w ten właśnie sposób, a drobne korekty Ustawy z lipca 2005 (przypominam: koalicja SLD-UP) usuwające ewidentne błędy i braki dawno dokonana, kropelki konopne („oleki CBD”) dawno w aptekach, w cenie Waleriany, bez potrzeby uwzględniania jakiś abstrakcyjnych kosztów, które Pan wymienia przykrywając słuszną krytykę cen tezami usprawiedliwiającymi międzynarodową zmową cenową, uzasadnianą podstępnym wprowadzaniem w błąd (art. 272 k.k. RP), co mówię Panu ja, Krzysztof Jakub Ziółek, najgorszy „hejter” tego bandyckiego procederu.
Cieszę się niezmiernie, że temat krąży w powszechnej świadomości, zrobię (a raczej będę nadal robił), co w mojej mocy, żeby jak najszybciej się ta sytuacja skończyła, a bandyci niec sie modlą, żeby trafić do więzienia (powtarzam: każda żywica konopi jest w Polsce nielegalna, póki Ustawa nie zostanie zmieniona przynajmniej tak, jak napisałem) zanim Ludzie sie do końca połapią, i giry z d…y tym lichwiarzom powyrywają, czego każdy, kto do szkoły chodził i o Jakubie Szeli słyszał powinien się był spodziewać.
W oczekiwaniu na publikacje tego komentarza (o ile wymaga akceptacji) kopiuję i wklejam u siebie na FB.
Szanowny Panie Krzysztofie!
Byłem jakoś dziwnie przekonany, że skomentuje Pan mój wpis. Co więcej, wiedziałem, że będzie to wpis długaśny i mało treściwy. Znam Pańskie wypowiedzi z wielu innych dyskusji i od dłuższego czasu przypominają mi dmuchany ryż: duża objętość, mało treści. I piszę to ze sporym żalem, bo wiedzy Panu nie brakuje i na pewno Pańskie komentarze (bez względu na to, czy pozytywne czy negatywne dla dyskutowanego tematu) mogłyby wnosić sporo do dyskusji. No, ale cóż, nie żyjemy w idealnym świecie.
Po tej uwadze ogólnej parę konkretów.
Przedstawione przez siebie „kalkulacje” określił Pan słowem wziętym w cudzysłów. To celna (acz pewnie niezamierzona) samokrytyka. Na ziołach szwedzkich się nie znam (a i wyznam Panu, że niespecjalnie mnie interesuje dyskusja o cenie ich pozyskania), więc nie podejmę polemiki. Rozmawiamy o CBD. A przynajmniej ja rozmawiam o CBD. (Widziałem Pańskie argumenty w dyskusji z IWNiRZ o olejku CBD za złotówkę ? domyślam się, że tu byłyby one takie same, więc pasuję.)
Pańskie dywagacje na temat istniejącego prawa też odsuwam na bok ? bez ustosunkowania się do nich. Mój wpis jest o sytuacji „tu i teraz”. O tym, jak może i jak powinno być, możemy porozmawiać przy zupełnie innej okazji.
Zaciekawił mnie ten fragment Pańskiego wpisu: ” ?koalicja medycznej marihuany?, złożona w dużej mierze z producentów tych ?olejków CBD? „. Dobra, mamy Dorotę Gudaniec, proszę mi podrzucić jeszcze parę nazwisk. Z tej całej rzeszy koalicjantów dwa w zupełności by mnie usatysfakcjonowały.
„Prawdziwe intencje koalicji medycznej marihuany sa dalekie od deklarowanych” ? no, nareszcie ktoś powie koalicji, jakie są jej prawdziwe intencje, bo dotąd biedulka była tej wiedzy pozbawiona.
„powtarzam: każda żywica konopi jest w Polsce nielegalna, póki Ustawa nie zostanie zmieniona przynajmniej tak, jak napisałem” ? proszę ją zmienić jak najszybciej, ode mnie ma Pan zielone światło.
Cóż, obawiałem się, że dmuchany ryż nie wniesie nic konkretnego do moich rozważań ? i się sprawdziło.
[Pan Ziółek odpowiedział. Nie zamierzam tej dyskusji ciągnąć, bo ja mam co robić. Ale żeby nie było, że cenzura i blokowanie innych opinii, zainteresowanych odsyłam do jego Facebooka, gdzie mogą sobie tę odpowiedź przeczytać: https://www.facebook.com/ziolass/posts/10210774593096606.%5D
Przepraszam, wkleiłem niekompletnego linka do „marihuany CBD+”, tu poprawny:
http://biokonopia.pl/ziolo-konopi/196-marihuana-cbd-plus.html
Zgadzam sie, 2-5zł bylo by uczciwa cena w stosunku do kosztow produkcji.
Wysoka cena CBD oczywiście jest podyktowana przez prawo które szkaluje święta roślinę jaką jest konopia. Temat nudny był wałkowany już 10 lat temu kiedy pojawiły się odmiany z wysokim produktem CBD 20% : 1% THC były opisywane sytuacje już na forach overgrow (zamkniętym przez DEA…) kiedy służby rekwirowały plony szczepów o ratio 10:1 CBD:THC bo te wykazywały po badaniach 0,8% THC i już nie kwalifikowały się pod regulacje. Produkcja CBD byłaby o wiele bardziej wydajniejsza i prostsza gdyby prawo pozwalało na uprawę odmian takich jak Charlotte Web te mają nawet 17% CBD w suchej masie są to szczepy wyselekcjonowane specjalnie w Colorado dla pacjentki chorującej na epilepsję. Takich spraw jak ta z Charlotte było mnóstwo w stanach polecam poczytać, pooglądać. Dopóki nie zakończy się ta farsa na świecie kiedy zabrania się człowiekowi uprawiać roślinę pod groźbą więzienia (a już co dopiero uprawiać roślinę aby się nią leczyć) to już kompletne zbiorowe szaleństwo to ceny pozostaną wysokie. Proszę zobaczyć ile kosztuje CBD na legalnym ale regulowanym rynku w Colorado 300$ za 5g CBD i to nieoczyszczone wraz z THC koszty są generowane przez regulacje i teraz koszt CBD w tym samym rejonie kupny „na szaro” z odmian CBD uprawianych pod lampami 60 ml za 20$ gdzie przypada 5,5mg/ml CBD czyli wysoka jakość. Suche dane daje jedź pan zobacz bo źródło to moja głowa i znajomość rynków.
Całkowicie się zgadzam. Tyle że wpis jest nie o tym, jak by mogło być, lecz o tym, jak jest. Nie o tym, czy olejki CBD mogłyby być tańsze w ogóle (gdyby prawo pozwalało na to czy tamto), lecz czy mogłyby w aktualnej sytuacji. (Do poczytania i pooglądania nie trzeba mnie zachęcać, bo już poczytałem i pooglądałem. W odróżnieniu np. od ludzi, którzy stanowią w naszym kraju prawo.)
W takim razie cierpliwie czekamy trzymając się za ręce na legalizacje na Białorusi od tego momentu za kilka miesięcy będziemy w Polsce podejmować pierwsze kroki legalizujące konopie do uprawy na własny użytek. Wszelkie inne projekty ustaw które będą pisane pod lobby mafii farmaceutycznych z góry uznaje za ciąg dalszy farsy (tu też o projekcie Koalicji Kukiza) dopóty dopóki ludzie nie będą poczytani i pooglądani nie wróci normalność.
Określenie „projektu Koalicji Kukiza” słowem farsa jest dość typowe dla osób, które chcą dobrze, ale niespecjalnie orientują się w realiach mechanizmów sprawowania władzy w Polsce. Wielu ludziom wydaje się, że jeżeli coś jest słuszne i korzystne, to po prostu trzeba to wprowadzić. Rzecz w tym, że jest jeszcze jeden warunek: trzeba przekonać tych 460 z Wiejskiej. A oni często kierują się czymś zupełnie innym niż ocena słuszności i korzystności. Mnie ten projekt (farsa Koalicji Kukiza) też się nie podoba (pisałem o tym wcześniej na blogu), tylko że zawsze w takich sytuacjach istnieje dylemat: grać o całość (i ryzykować, że gra potrwa wiele lat), czy mocno spuścić z oczekiwań i próbować ugrać cokolwiek już teraz. Z punktu widzenia chorych oba podejścia mają wady. Co wybrać?
Bogdanie,………. „a z tych drugich w grę wchodzi jedynie alkohol etylowy o wysokim stężeniu. Można go oczywiście odzyskiwać, jednak stosowny ekstraktor rzadko znajduje się na wyposażeniu typowej kuchni, trzeba byłoby go kupić. A i dość drogiego spirytusu trzeba od czasu do czasu dolać. Czyli koszty.” ——–no dobrze ale co z tego wynika ? Jak ktoś chce produkowac olej na bazie ekstrakcji alkoholowej to musi kupic ekstraktor. Bez kosztów sie nie obejdzie ale cena zakupu ekstraktora to koszta ekstrakcji 4 ton za pomoca co2. A potem juz wychodzi prawie bez kosztów. Można siedziec i ekstrahowac kilkadziesiat kilo dziennie w cenie pradu i wynajmu lokalu. Co miał na celu ten akapit ? Chyba zwrócenie uwagi na kolejna metode ekstrakcji czyli co2.
………”Jest jeszcze jedna metoda ekstrakcji, dająca najczystszy produkt. Jako rozpuszczalnika używa się dwutlenku węgla w stanie nadkrytycznym. To bardzo niestabilny stan ciekły występujący w wysokich ciśnieniach. Po obniżeniu ciśnienia płyn na powrót staje się gazem i całkowicie ulatnia się, pozostawiając w naczyniu wypłukane z konopi kannabinoidy i inne pożyteczne związki. Potrzebna do takiej ekstrakcji instalacja oczywiście nie mieści się w kategorii AGD.” ——– Brr zabrzmiało co najmniej skomplikowanie i zniechecajaco. Szczegolnie kawalek o niestabilnym płynie. Rzeczywiscie takich instalacji nie stawia sie w kuchni ale całe szczescie sa wyspecjalizowane zaklady ktore taka ekstrakcje dla nas przeprowadza po niewielkich kosztach. Nie trzeba byc chemikiem ani inzynierem aby sobie taka ekstrakcje zrobic. Sa od tego specjalisci wliczeni w cene procesu ktory wynosi 4euro za 1kg suszu przy minimalnym wkładzie 2000kg. 8000 euro wraz ze zmagazynowaniem surowca w oczekiwaniu na ekstrakcje oraz utylizacja odpadow. Do tej ceny nalezy doliczyc cene konopi kupionych od Polskiego rolnika czyli jakies 8000zl/2000kg z pocalowaniem w reke , nie rolnika tylko naszą. Konopi dodam swiezych, pachnących , przebadanych na metale ciezkie i odpowiednia ilosc kannabinoidow. Miod malina.
8000euro = 35 000zl + 8000zl =43 000zl za 100kg ekstraktu tzw pasty CBD prosto z ekstrakcji.
430zł za 1kg pasty . Metoda ta daje najczystszy ale i wyjątkowo tani produkt.
…….” A zatem, aby produkt był legalny (a przecież chcemy go sprzedawać), musimy pozbyć się większości THC, zachowując CBD. Tego w kuchni tak łatwo raczej się nie zrobi. ——- Bogdanie, zrobimy to w kuchni ale stracimy co nieco CBD. Jeżeli nie chcemy stracić CBD a również nie jestesmy zawodowym chemikiem to niestety musimy kupic jedna z maszyn która to za nas usunie. Maszyna ktora usuwa THC z pasty bez użycia rozpuszczalnikow to koszt 70 000zl. Przy obecnych cenach pasty w Polsce trzeba sprzedac hurtowo koło 2 kilo aby zamortyzowac zakup urządzenia. Sam sie do jednej przymierzam. Jak znajde czas to w kwietniu kupię.
…….”Chociaż nie, jest jeden sposób: rozcieńczyć całość 10-krotnie i dosypać CBD. Jeśli będziemy chcieli mieć produkt dobrej jakości, to wybierzemy krystaliczny, uzyskany przez koncentrację CBD naturalnego, roślinnego. Po 500 zł za gram. Istnieją inne sposoby usuwania nadmiaru THC, ale nie jest mi znany żaden, który by można nazwać domowym.” —— Krystaliczne CBD po 500zł , Bogdan do jasnej Anielki w którym roku? Chyba w 2010. Obecnie izolat z Polskich konopi w hurcie kosztuje 50zł za gram. 50 nie 500 !!! Izolat sprowadzany z USA 25zl plus clo i vat. Ile kosztuje mityczny Chinski izolat nie wiem ale prawdopodobnie duzo bo Chinczycy kupuja ode mnie 🙂 .
……”Jednym z warunków stawianych produktowi komercyjnemu jest to, żeby każda jego partia miała powtarzalne parametry. Oznacza to konieczność testowania. Można zainwestować we własny chromatograf, można za każdym razem korzystać z usług laboratorium. Każda analiza to kilkaset złotych, a podejrzewam, że każdą partię trzeba zbadać więcej niż raz.” —— ok analiza to 200-300zl, jak to się ma przy jednorazowej produkcji 20 czy 50kg ? To nie sa żadne koszta.
……”O ile wyciągi zrobione w kuchni możemy zażywać z garnka, to produkt przeznaczony na rynek musi mieć jakieś opakowanie. I ulotkę.” —— pewnie że musi 5zł za całość.
……..”Są też inne koszty, o których trzeba pamiętać. Na przykład:
? za nasz kuchenny wysiłek pensji sobie nie wypłacimy, profesjonalny wytwórca musi zatrudnić ludzi;
——profesjonalny wytwórca może tez zakasać rękawy i sam wziąść się do roboty koszta 0zł. Praca lekka , łatwa i przyjemna.
? parę czy paręnaście wiech przechowamy sobie w mieszkaniu za darmo, profesjonalista musi mieć jakiś przyzwoity magazyn; z odpadami po ekstrakcji też coś trzeba zrobić; ——- przyzwoity magazyn pod Amsterdamem w Holandii kosztuje 2500zł/150m2 w Polsce jest drożej ? O odpadach juz było.
? każda firma, nawet mała, ma różnego rodzaju koszty ogólne, koszty marketingu itp., czym też różni się od wytwórców kuchennych; ——- zgadza się ma w cenie sprzedaży 5-10 tubek pasty na miesiąc włączajac w to reklame w papierowych magazynach.
? no i na koniec (last but not least): w przypadku komercyjnej produkcji cała ta zabawa na pełny etat powinna przynieść jakiś zysk, najchętniej wyższy niżby się uzyskało z lokaty. ——— Pewnie że musi przynieść zysk ale zysk uczciwy nie uzyskany na wyzysku chorych ludzi dla których olej CBD to nie jest towar luksusowy jak mercedes dla milionera tylko srodek ratujący zycie i zdrowie. I bardzo niegodziwie jest na takim wyzysku nabijac sobie bez umiaru kieszenie. Niegodziwie jest rowniez przekonywac nieswiadomych pacjentow ktorzy oleju używają ze jest on tak drogi i skomplikowany w produkcji, bo nie jest. Szczególnie ten z nieusuniętym THC, ten w produkcji jest szczególnie tani. Nie trzeba byc chemikiem, biologiem ani astronautą zeby odwazyc ilosc pasty oraz ilosc oleju a nastepnie wrzucic do maszyny ktora podgrzeje , wymiesza, naleje do tubek/butelek ( koszt maszyny 4500zł ). Nie trzeba miec rowniez wyższego wyksztalcenia aby samemu zrobic sobie pastę CBD. Pasta jest banalnie prosta w produkcji. Taka pasta ktora będzie zawierac dodatkowo THC za ktora pacjenci placą krocie naciągaczom. Nie potrzeba do tego laboratorium podobnie jak nie potrzeba wlasnego laboratorium do produkcji podstawowych preparatow z CBD. To kpina i nabijanie pacjentow w butelke aby utrzymac wygórowane ceny produktow. Wstyd że są ludzie którzy w taki wyrachowany sposób żerują na chorych rodakach.
Na koniec jeszcze dodam ze nie trzeba kupowac konopi od rolnikow i robic ekstrakcji bo rolnicy sprzedają juz gotowe ekstrakty wiec nie trzeba rowniez inwestowac w produkcje 100kg mozna zainwestowac w 1kg.
Osoby zainteresowane wlasna produkcja CBD jak i zakupem gotowych produktow po przystepnych cenach zapraszam do mojej grupy na facebooku o nazwie Medyczny Olej Konopny i Terapie Naturalne. Na sam koniec chcialbym obiecac Polskim pacjentom że ceny CBD, zarówno oleju jak i pasty, będą spadać i to będą spadać znacznie.
Przemek, trochę mi głupio, ale na Twój długi tekst odpowiem krótko: nie mogę się doczekać stycznia.
Da sie zrobic duzo duzo taniej, mysle, ze nie 10 a 20x. Te ceny po 100-200 zl to kpina. Prosze, nei kupujcie olejku w takich cenach, to szybciutko okaze sie, ze mozna taniej sprzedwac.
Spirytus drogi? Kosz zrobienia litru spirytusu „w kuchni” to 5-6zł.