Nie za koniecznie mi się to podoba. Nigdy nie uzma marichuany jak środka rekreacyjnego. Za wiele ludzkich dramatów znam po takich rekreacjach. Koszmarny pomysł by każdy miał ją sobie sam chodować! Komu zależy na tym, by ludzie stali się dużo mniej świadomi? Mało już fluoru? Albo aspartamu, nie wspomnę o innych tak szczególnych blokerach. Zupełnie co innego dla mnie LEKI z marichuany, z jej oleju i dosłownie i tylo jako leku, pod kontrolą. Koniecznie też dla dzieci, zwłaszcza tych co nie ma dla Nich niczego innego skutecznego. Skoro ona ma taką moc leczniczą to niech służy ale jak najlepiej. Moim zdaniem trzeba cały czs pamiętać o rozsądku. To eksperyment- niech więc nie przyniesie w perspektywie więcej szkód niż pożytku.
PS. Ja bardzo wyraźnie wyczytuję (wybrane oczywiście) wypowiedzi ludzi co nie jako leku potrzebują marichuany. No i refleksja, jak bardzo łatwo może to się wymknąć z pod kontroli..
Czy mógłbyś/mogłabyś napisać coś więcej o tych historiach (dramatach) ludzi, których znasz? Zbieram informacje na ten temat, tzn interesuje mnie to, jaki wpływ ma marihuana (bo rozumiem, że w Twojej wypowiedzi chodziło o rekreacyjnie, nie medycznie, używaną marihuanę) na ludzi ich życie. Co się dokładnie im stało przez marihuanę. Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem . Pozdrawiam.
Nie ma takieqo nakazu aby wszystkim wszystko się podobało.
Fakt pozostaje faktem,że marihuana LECZY i z tym się trzeba poqodzić.
Nie ma co się rozpisywać o ckliwych dramatach i na siłę podciąqać marihuanę pod narkotyki twarde.
Zamiast wydawać krocie na leki q…o warte i nabijać kabze koncernom farmaceutycznym lepiej wyhodować sobie roślinkę w doniczce.
To po pierwsze.
Po druqie.
Czas by było przestać ludzi traktować jak idiotów i przestępców.
A po trzecie marihuana pisze się przez samo *h*
Szanowny Autorze, choć jestem fatalistą, to jednak wierzę, że praca, którą wkłada Pan w książki, artykuły, to badanie i aktywne uczestnictwo w polskim marihuanowym piekiełku – rośnie i owocuje, i w końcu obudzimy się w lepszej Polsce. Bez nowych Neumannów, Radziewicz-Winnickich, Syczewskich, bez zabobonów, pieniactwa, i umysłowej ciasnoty. Oczywiście w kwestii marihuany, choć na inne zmiany też chcialbym liczyć .. W każdym razie – przesyłam wyrazy uznania.
Nie za koniecznie mi się to podoba. Nigdy nie uzma marichuany jak środka rekreacyjnego. Za wiele ludzkich dramatów znam po takich rekreacjach. Koszmarny pomysł by każdy miał ją sobie sam chodować! Komu zależy na tym, by ludzie stali się dużo mniej świadomi? Mało już fluoru? Albo aspartamu, nie wspomnę o innych tak szczególnych blokerach. Zupełnie co innego dla mnie LEKI z marichuany, z jej oleju i dosłownie i tylo jako leku, pod kontrolą. Koniecznie też dla dzieci, zwłaszcza tych co nie ma dla Nich niczego innego skutecznego. Skoro ona ma taką moc leczniczą to niech służy ale jak najlepiej. Moim zdaniem trzeba cały czs pamiętać o rozsądku. To eksperyment- niech więc nie przyniesie w perspektywie więcej szkód niż pożytku.
PS. Ja bardzo wyraźnie wyczytuję (wybrane oczywiście) wypowiedzi ludzi co nie jako leku potrzebują marichuany. No i refleksja, jak bardzo łatwo może to się wymknąć z pod kontroli..
Czy mógłbyś/mogłabyś napisać coś więcej o tych historiach (dramatach) ludzi, których znasz? Zbieram informacje na ten temat, tzn interesuje mnie to, jaki wpływ ma marihuana (bo rozumiem, że w Twojej wypowiedzi chodziło o rekreacyjnie, nie medycznie, używaną marihuanę) na ludzi ich życie. Co się dokładnie im stało przez marihuanę. Dziękuję za podzielenie się doświadczeniem . Pozdrawiam.
Nie ma takieqo nakazu aby wszystkim wszystko się podobało.
Fakt pozostaje faktem,że marihuana LECZY i z tym się trzeba poqodzić.
Nie ma co się rozpisywać o ckliwych dramatach i na siłę podciąqać marihuanę pod narkotyki twarde.
Zamiast wydawać krocie na leki q…o warte i nabijać kabze koncernom farmaceutycznym lepiej wyhodować sobie roślinkę w doniczce.
To po pierwsze.
Po druqie.
Czas by było przestać ludzi traktować jak idiotów i przestępców.
A po trzecie marihuana pisze się przez samo *h*
Szanowny Autorze, choć jestem fatalistą, to jednak wierzę, że praca, którą wkłada Pan w książki, artykuły, to badanie i aktywne uczestnictwo w polskim marihuanowym piekiełku – rośnie i owocuje, i w końcu obudzimy się w lepszej Polsce. Bez nowych Neumannów, Radziewicz-Winnickich, Syczewskich, bez zabobonów, pieniactwa, i umysłowej ciasnoty. Oczywiście w kwestii marihuany, choć na inne zmiany też chcialbym liczyć .. W każdym razie – przesyłam wyrazy uznania.