W poprzednim wpisie zaproponowałem polskim neurologom, że pokażę im wiarygodne źródła informacji o stosowaniu marihuany w padaczce dziecięcej. Zakładałem, że zainteresuje to może kilkunastu z ok. 300 polskich neurologów dziecięcych (a może także i „niedziecięcych”).
Niedawno rozmawiałem o tym z dr. Markiem Bachańskim. Stwierdził, że jestem zbytnim optymistą, bo nie ma u nas tak wielu lekarzy, którzy chcieliby wyjść poza swą strefę komfortu. No tak, medyczne zastosowanie marihuany, choć zadziwiająco w padaczce skuteczne, znajduje się zdecydowanie poza strefą komfortu, w jaką lekarze wchodzą na studiach i w której potem coraz bardziej się zadomawiają.
Wyniki mojego „zaciągu” zdają się potwierdzać słowa Bachańskiego: do tej pory zgłosiło się do mnie 5 osób; trzy z nich to matki chorych dzieci, o jednej nie wiem nic, a jedna to lekarz. Kiepsko? W tej sytuacji może sensowne będzie przesunąć rozpoczęcie „kursu” o jeszcze 1 miesiąc i zamiast w Święto Pracy, zacząć w (nomen omen) Dzień Dziecka.
Zastanawia mnie jedna rzecz (pewnie nigdy się tego nie dowiem): czy nie mam (na razie?) chętnych lekarzy dlatego, że nie są chętni, czy może dlatego, że mój przekaz do nich po prostu nie dotarł? Na wypadek gdyby to drugie, proszę wszystkich o rozpowszechnianie tej idei, zwłaszcza wśród neurologów. Może się ruszy.