Nie wiem, co o tym sądzi nowe kierownictwo Ministerstwa Zdrowia. (Nie wiem, czy cokolwiek sądzi po 10 dniach urzędowania.) Stare kierownictwo było bardzo z siebie zadowolone: nie ma badań, więc nie przesadzajmy, ale skoro się tak upieracie, to przecież w Polsce mamy procedury umożliwiające leczenie się marihuaną wszystkim, którzy spełnią wymagania przewidziane prawem.
To, że spełnienie tych wymagań łatwe nie jest, już pisałem. To teraz zobaczmy, co rzeczywiście dostał w spadku nowy minister. To wszystko są głosy osób, które albo już miały kontakt z medyczną marihuaną, albo tego kontaktu szukają:
1) zacznę od Matki: Dorota Gudaniec opublikowała na swoim blogu wpis, który dokładnie i z pierwszej ręki pokazuje, jak to wygląda w praktyce;
2) tutaj można przeczytać, co o istniejącym systemie sądzi Paulina Janowicz, mama epileptycznej dziewczynki, której bardzo pomaga medyczna marihuana (a wiadomo o tym z doświadczenia ? i to zwiększa jeszcze frustrację matki…);
3) Tomka Nadolskiego zawsze warto posłuchać, to bardzo mądrze i przekonująco mówiący, choć wciąż jeszcze bardzo młody, człowiek. Jeżeli jednak ktoś nie ma wolnych 25 minut, proponuję, żeby posłuchał dotyczącego marihuany 3-minutowego fragmentu zaczynającego się tu: 5:55. Nie, 4-minutowego. A właściwie 5-minutowego. Wiecie co? ? przesłuchajcie całość. Ciekawe, czy odniesiecie to samo co ja wrażenie, że Tomek opisuje rzeczywistość inną niż wiceministrowie?
Na pewno medyczna marihuana nie będzie priorytetem nowego ministra. Ale myślę, że jednego może on być pewny: nie odpuścimy!